Gdy po raz pierwszy usłyszałam termin „super food” pomyślałam: „czyżby mowa była o jajkach, a może aronii, jabłkach, pietruszce, kokosie, buraku…?” Co się okazało? Uprzejma Pani z TV wyjaśniła, że ma na myśli nasiona chia, jogody goji i acai, grzyby shiitake i kilka innych produktów, o których istnieniu wcześniej nie słyszałam. Cóż mogłam zrobić…
… zajęłam się zgłębianiem tematu super food.
Super food (czyli super jadło) jak podaje wajkipedia oznacza nieprzetworzoną żywność pochodzenia naturalnego, bogatą w składniki odżywcze, które działają korzystnie na organizm człowieka. Moje pierwsze skojarzenie jest więc trafne. Przecież białko jaja kurzego uznajemy za wzór pod względem udziału poszczególnych aminokwasów; substancje zawarte w aronii korzystanie wpływają na obniżenie ciśnienia tętniczego krwi; dzięki zawartości błonnika, jabłka regulują pracę jelit chroniąc przed zaparciami i innymi chorobami jelit (w tym przed rakiem jelita grubego); nać pietruszki doskonale wzmacnia odporność bo zawiera aż 177 mg witaminy C na 100g (więcej niż cytrusy); dzięki rzadko spotykanej grupie kwasów tłuszczowych, miąższ kokosa przyśpiesza przemianę materii; burak natomiast obfituje w kwas foliowy. I tak jest ze wszystkimi naturalnymi produktami spożywczymi. Oczywiście niektórzy z nas mogą, po spożyciu pewnych produktów odczuwać wzdęcia lub ból brzucha, mieć reakcję alergiczną lub powinni unikać pewnych produktów ze względu na towarzyszącą chorobę. Aczkolwiek każdy naturalny, nieprzetworzony produkt spożywczy zawiera jakieś witaminy, mikroelementy, jest wartościowym źródłem białka, zawiera dużo błonnika lub przeciwdziała miażdżycy. Ale, ale… „business is business” i biznes ten robi pieniądz na wmawianiu ludziom, że jeden produkt spożywczy jest bardziej super od innego. Jeśli produkt pożywia nasz mózg, nasze mięśnie, daje nam energię do pracy, ćwiczeń, zabawy z dziećmi czy wzmacnia nasz układ immunologiczny, zasługuje na miano „super produktu” . Swoją drogą czasownik „pożywiać” jest już dzisiaj nieco archaiczny, z uwagi na fakt, że ogrom ludzi je nawet wtedy, gdy takiej potrzeby nie odczuwa. Cały czas coś podjadamy, chrupiemy, pijemy napoje. Zewsząd bombardowani jesteśmy obrazami apetycznie wyglądających batoników, ciasteczek, kabanosów i drożdżówek. Wiem, że nie jest łatwo oprzeć się pokusom. Ja też się z nimi borykam. Gdy do chronicznego przejedzenia dodamy brak naturalnej aktywności ciała, jedzenie przestaje być pożywieniem (gdyż przy takim stylu życia nie potrzebujemy go aż tyle), a staje się celem samym w sobie. Jemy by jeść, a nie by żyć. Wróćmy do natury. Do żywności nieprzetworzonej, bez zbędnych dodatków, konserwantów, polepszaczy, barwników, z mniejszą zawartością cukrów prostych. Jak mawiał Paracelsus (ojciec nowożytnej medycyny): „Cóż jest trucizną? Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną”. Przecież zbyt duża ilość kaszy jaglanej w naszym menu (uchodzącej za bardzo zdrową) również nie jest wskazana, z uwagi na zawartość goitrogenów, hamujących wchłanianie jodu z pożywienia, co prowadzi do zaburzeń homeostazy w ustroju. Tak więc urozmaicajmy dietę, sięgajmy po produkty sezonowe, wyhodowane w kraju, w którym żyjemy. Jako doradca żywieniowy radzę podchodzić z rozsądkiem do wszystkich nowości i mód żywieniowych. To nie brak jagody acai w naszym menu powoduje, że chorujemy, mamy zgagę, czujemy się „wypompowani”, nie umiemy się skupić na nauce czy mamy zbyt dużo krążących wolnych rodników w ustroju. Więcej ruchu, dobrego, odżywczego pożywienia, którego nie musimy szukać „za górami, za lasami…”, znalezienie w ciągu dnia czasu na regenerację i przyjemność, jest kluczem do zdrowia psychicznego i fizycznego. A przecież tak naprawdę, o to nam wszystkim w życiu chodzi. Prawda?
Odpowiadając na zadane w tytule artykułu pytanie potwierdzam – TAK, KAŻDY PRODUKT, MOŻE BYĆ SUPER jeżeli jest nieprzetworzony (upieczmy kawałek ulubionego mięcha, zamiast zjadać wędliny), jest naturalny (E621 nie rośnie na drzewie), jest bogaty w składniki odżywcze (również w tłuszcze) i działa korzystnie na TWÓJ organizm (czyli po spożyciu, to Ty musisz odpowiedzieć sobie na pytanie czy dobrze się po nim czujesz).
Życzę smacznego! Agata Bujak-Wółkiewicz (doradca żywieniowy/trener personalny IFBB, PZKFiTS).